niedziela, 30 września 2012

Coś o nagich i sławnych- The Naked and Famous

Skład zespołu od lewej: Thom Powers, Alisa Xyaylith, Jesse Wood,  Aaron Short  i David Beadle

Moją uwagę przykuł ostatnio zespół o jakże interesującej nazwie The Naked And Famous. Formacje tworzy  piątka młodych Nowozelandczyków. W muzyce zespołu możemy usłyszeć świeży powiew  post-punka z electro-, indie-popem, a ich  inspiracją są lata osiemdziesiąte. Pierwszym pełnym albumem  Passive Me, Aggressive You z promującą go piosenką Punching in the dream został wydany ponad 2 lata temu, jednak najbardziej popularny utwór to  Young Blood. To ta kompozycja mnie zauroczyła i rozpoczęła moją przygodę z zespołem.Co ciekawe, często piosenki  kapeli pojawiają w popularnych amerykańskich serialach, a szczególnie tych młodzieżowych takich jak Plotkara, Pamiętniki Wampirów czy Skins. Gorąco polecam zapoznanie z twórczością tego energicznego i młodego (pod każdym względem) zespołu. 




sobota, 22 września 2012

Nowicjusz Tom Odell

Nie dużo o nim wiadomo, nie ma szerokiej dyskografii, a jednak czaruje.Mowa o młodym artyście, Tomie Odell pochodzącego z Wielkiej Brytanii.Tom nie ma zbyt wiele kompozycji na swoim koncie, bo zaledwie 2, jednak, jeśli tak brzmi jego debiut, to zniecierpliwością czekam na jego pierwszą płytę. Another Love   i Sense  to dwie nostalgiczne, melancholijne, ale jakże piękne kompozycje w których trudno nie oprzec się interesującemu głosowi wokalisty.Szczególnie polecam tą pierwszą.  Z jego oficjalnej strony www.tomodell.com możecie pobrać za darmo,  dwa wcześniej wspomniane utwory. Naprawdę nie zwlekajcie, bo warto, a ja upominam się o więcej.

sobota, 15 września 2012

Recenzja:The Gazette-Division 29.08.12

Szósty album japońskiego zespołu The Gazette był oczekiwany z pewną dozą niepokoju. Premiera krążka odbyła się zaledwie dziesięć miesięcy po wydaniu albumu Toxic, który bardzo podzielił fanów grupy. W internecie jest wielu zwolenników nowego TG, który uważają, że granie tego samego  przez 10 lat nudziłoby i wróżyłoby koniec zespołu. Jednak są i tacy, który sądzą, że brzmienie gazet straciło swój urok, a nowe kompozycje nie zachwycają jak wcześniej. Trudno się nie zgodzić w obywu przypadkach, jednak chłopaki w Division znaleźli złoty środek.        

Słuchając Division miałam wrażenie jakby zostały zawarte na nim cząstki z wszystkim poprzednich albumów. Płyta ma dwie strony. Nowe ostro-elektroniczne i dobrze nam znane brzmienia, a podział widoczny jest na limitowanej wersji. Ja jednak zajmę się regularnym wydaniem. Na początku mamy chaotyczne intro [Xl]. Osobiście bardzo nie lubię intra i outra, ponieważ są dla mnie banalnym zapełnieniem  Śmieszy mnie, jak czytam w prasie czy w internecie, że "...na krążku znajdują się AŻ 12 propozycji...". Pierwszym pełnym utworem jest Gabriel On The Gallows komponowany przez Uruhę. Po pierwszych dźwiękach przestraszyła mnie trochę powtórką z Toxica, lecz za wcześniej oceniłam ten utwór. Głos Rukiego, a właściwie angielski jest znacznie lepszy niż na poprzednich wydawnictwach. Do tego chwytliwy refren, ostre gitary i mamy esencje Division. Bez szału, ale znośnie. Następnie słuchamy piosenki Derangement, do której zespół stworzył chyba najbardziej kontrowersyjny PV w ich karierze.Robactwo, krew, wymioty i erotyka wizualnie towarzyszą kompozycji pełnej growlu i elektronicznych wstawek. Przy Dripping Insanity odpoczywamy od elektro, a sam utwór przypomina mi starsze brzmienie. Ciężkie gitary dobrze współpracują z melancholijnym głosem wokalisty, który śpiewa o nieszczęśliwej miłości . Yoin, nie będę ukrywała jest moim ulubieńcem. Skomponowana muzyka przez Aoia i tekst autorstwa Rukiego przypomina mi ballady zawarte w Dim'ie, w moim ulubionym albumie grupy. Pomure gitary budują napięcie, abyśmy w refrenie mogli rozmarzyć się przy emocjonalnym śpiewie Pana Takanori. Do tego mamy niezłą solówkę gitarową.Jedyne czego brakuje piosence to... jeszcze jednej minuty. Naprawdę żałuje, że Yoin nie jest dłuższy. Czas na kawałek, który jest łudząco podobny do Shivera, czyli Ibitsu. Utwór jest typowo singielowy, więc jest on powtórką z ostatnich kilku singli.Tak samo jak utwór, nudny jest też teledysk do niego, ponieważ w przeciwieństwie do Derangement, nic szczególnego się tam nie dzieje.Bez braku sumienia, że obeszło nas coś ciekawego, możemy od razu przeskoczyć do kolejnej propozycji nazywanej Kagefumi. Jest to ballada takiej, jakiej możemy spodziewać się po The Gazette,  a że ballady w ich wykonaniu zawsze są doskonale wykonane, tu też nie będziemy zawiedzieni. Kołysząca melodia i ciepły głos Rukiego tak czarują, aż zasmuciło mnie to, że niespodziewanie nadszedł koniec. Nadal jednak zostajemy przy bardziej subtelnym brzmieniu, bo przez nami Kago No Sanagi. Kawałek  rozpoczyna się znakiem rozpoznawczym The Gazette, czyli damskim chórkiem. Od razu milej zrobiło mi się w sercu, słysząc kompozycje jak gdyby z Stacked Rubbish. Szczególnie spodobał mi się moment z akustycznymi gitarami w tle. Delikatny powrót do przeszłyści przyćmiewa Hedoro.Energiczny i niezwykle melodyjny utwór, przysporzył mi wiele wizji na to, jakby brzmiałoby to w wersji koncertowe. Inrygujące gitary i możliwości wokalne Rukiego na pewno spowodują, że Hedoro będzie kolejnym obowiązkowym tytułem na koncertach. Następnie możemy się wsłuchać pełniej wersji piosenki, która była wykorzystana w krótkim promo albumu. Attitude, które choć jest dla mnie miksem Headache Man z Venomous Spider's Web, to nie znaczy, że słyszymy tzw. odgrzewanego kotleta. Dużo elektroniki, ciężkich gitar, cyfrowo zmodyfikowany głos rukiego, growl, częsta zmiana tempa, powoduje, że utwór jest niezwykle chaotyczny, jednak przy tym bardzo ciekawy. Ostatnim numerem na Division jest Requires Malfunsion.Bardzo mnie zaskoczyła mnie dynamika kawałka. Po dość chwytliwym i nieco popowym refrenie następuje szybka zmiana na ciężkie gitary i dobry growl. To tworzy całkiem interesującą i szybko wpadającą w ucho propozycje kończącą album. Outro to znów pełne elektroniki [Melt].


Nie będę ukrywać, że nie polecam Division osobą, które nie jeszcze nie znają brzmienia The Gazette. Lepiej na początek przyjrzeć się dyskografii bez dwóch ostatnich albumów. Jednak po rozczarowaniu jakim był Toxic, tego albumu naprawdę mile się słucha. Jedyne czego mogę  teraz chcieć, to żeby było mi dane wysłuchać tych kompozycji... na żywo.      

                  

niedziela, 9 września 2012

Recenzja: Florence & The Machine- Between Two Lungs 15.09.2010

Reedycja płyty Lungs z 2009.r jest jeszcze bardziej dopieszczona i jeszcze bardziej zachęcająca do słuchania  niż jej pierworodna wersja, dlatego też ktoś, kto obejdzie się obojętnie, wobec tego wydania, będzie żałował.
Krążek rozpoczyna się znanym, nie tylko fanom grupy, kawałkiem Dog Days Are Over. Utwór mający dwa teledyski, jest typowym brzmieniem dla Florence & The Machine.Następną propozycją jest jest inspirowane Alicją z Krainy Czarów, Rabbit Heart (Raise It Up).Dalej mamy delikatne w tekście i w dźwiękach I'm Not Calling You A Liar  oraz nostalgiczne Howl. Bardziej dynamiczniej dzieje się przy Kiss With A Fist, która jako jedyna ma w sobie rockowy pazur.Szybka melodia i humorystyczny tekst napisany przez 17-letnią wówczas Florence, powoduje, że kompozycja wyróżnia się na tle innych, harmonijnych utworów.Teraz zatrzymujemy się przy moim faworycie. Girl With One Eye, w oryginale wykonana przez Ludes, świetnie pokazuje zdolności wokalne Florence, przy akompaniamencie ponurych gitar.Jak dla mnie jest to najbardziej intrygująca i interesujące propozycja na płycie.Wspaniałe bębny słyszymy w Drumming Song, a tytułowe Between Two Lungs mimo skromnych dźwięków, zawsze działa na mnie pozytywnie. Cosmic Love, My Boy Builds Coffins i Blinding to piosenki które najmniej wbiły się w gust, mogłabym powiedzieć, że są dla mnie nużące.Znów mamy mojego faworyta czyli Hurricane Drunk. Uwielbiam tekst, melodie, instrumenty i ogólne brzmienie tej kompozycji. Pierwsze Cd kończy się na również znanej piosence You've Got The Love.
Druga płytka zaczyna się od  rockowego  Heavy In Your Arms, znanego z trzeciej części Sagi Zmierzchu: Zaćmienie. Następnie słuchamy koncertowe You Got The Ditree(!) Love w trochę innej wersji, bo obok wokalu Florence występuje rap, wykonany przez Dizzee Rascal'a. Pomino iż duet nietypowy i niespodziewany, wolę oryginalną wersje. Remix Hurricane Drunk może i powoduje pewien niedosyt refrenu, jednak jest genialny chilloutowy numer. Nic, tylko zamknąć oczy i zrelaksować się.
  Dalej mamy dwie dynamiczne kompozycje Strangeness&Charm oraz Swimming, które na płycie występują tylko w wersji live. Remix piosenki Dog Days Are Over mnie nie zachwycił.Ciągle powtarzane kwestie wokalistki są dla mnie męczące, a sam remix brzmi jakby był wykonany przez amatora. Po rozczarowaniu nadchodzi ulubiona cześć  dla mnie i wszystkich fanów wokalu piosenkarki. Florence w wersji  akustycznej wykonuje Drumming Song, Girl With One Eye,Hurricane Drunk, Dog Days Are Over ,My Boy Builds Coffins oraz Hospital Beds.  

Dla tych który nie znają jeszcze twórczość Florence&The Machine szczególnie polecam ten album.Indie popowo-rockowe z harmonią w tle kompozycje oczarują starszych i młodszych, wymagających i nowicjuszy,  wystarczy tylko zamknąć oczy i posłuchać
    

sobota, 8 września 2012

At the start...

Pomysł na blog przyszedł z nudów, kiedy to chciałam znaleźć zajęcie na dłuższy czas. Dlatego pisanie (może) tego bloga będzie dla mnie przyjemnością. Jestem osobą, która uwielbia poznawać i słuchać muzykę, dlatego też chciałam swoje przemyślenie na dane wydawnictwo gdzieś zapisać. Czego słucham? Bardzo trudne pytanie, bo można powiedzieć, że wszystkiego po trochu. Przede wszystkim to muzyka alternatywna, indie oraz j-rock czyli  nie wszystkim znany japoński rock. Jednak na ogół podróżuje po wszystkich gatunkach, od pop-u do metalu.Jedynymi gatunkami muzycznymi, których nie ruszam to techno, hip-hop i reggae. Czemu egoistyczna ...?? Ponieważ pisząc własne opinie, nie myślę czy inni zgadzają się ze mną. Ile słuchaczy tyle opinii. Moje recenzje czy inne wypowiedzi będą subiektywne, ale jeśli ktoś będzie mieć odmienne zdanie, to chętnie posłucham. Blog, myślę że będzie ewoluował w czasie, kiedy uda mi się go rozkręcić. Na razie trudno jeszcze powiedzieć co wyjdzie z mojego pomysłu, jednak będę szczęśliwa, jeśli chociaż grupka osób poświęci  chwilkę czasu na moje subiektywne wypociny :)        

Inne posty